6 sposobów na pomoc mężowi w przezwyciężeniu uzależnienia od narkotyków
Zdrowie Psychiczne / 2025
Samotność jest do niczego. Budzenie się obok kogoś, w kim kiedyś się zakochałeś, ale z którym ledwo się łączysz i czujesz się „daleko od siebie”, jest gorsze. Czy kiedykolwiek patrzysz na swojego partnera i zastanawiasz się: „Czy naprawdę mnie widzisz?” A co powiesz na: „Gdybyś naprawdę znał mnie i prawdziwego mnie, nigdy nie chciałbyś być ze mną w związku”? Jeśli tak, to nie jesteś sam.
Jestem zarejestrowanym doradcą klinicznym prowadzącym prywatną praktykę w Vancouver w Kolumbii Brytyjskiej. Pracuję z osobami i parami z perspektywy opartej na traumie, skoncentrowanej na emocjach i egzystencjalnej i wykorzystuję niezwykłą modalność uzdrawiania zwaną Desensitization and Reprocessing Eye Movement (EMDR). Krótko mówiąc, pomagam klientom uzyskać uzdrowienie, którego chcą, najpierw pomagając im uzyskać uzdrowienie, którego potrzebują.
Ale nie chcę rozmawiać o tym, jak jestem ekspertem w komunikacji w związku, ani o tym, czego nauczyłem się podczas różnych specjalistycznych szkoleń. Piszę ten artykuł, ponieważ tak jak Ty jestem człowiekiem. Jako człowiek mam słabości, strach i często czuję z ich powodu wstyd.
Doświadczam głębokiego bólu, kiedy czuję się „naprawdę samotny”; Nienawidzę czuć się brzydki lub obrzydliwy; i absolutnie nie mogę znieść poczucia się jak „więzień”. Jestem pewien, że masz podobne „antypatie” jak ja. Proszę pozwolić mi na kilka minut, aby przedstawić wam aspekt mojej osobistej podróży (do tej pory), aby pomóc wyjaśnić, dlaczego jesteśmy na tej samej „łodzi miłości”. Później pomogę wyjaśnić, dlaczego Ty i Twój partner (y) możecie robić wystarczająco dużo, aby odeprzeć samotność, ale nie na tyle, aby być naprawdę intymnymi.
Kiedy byłem dzieckiem i przez całą młodość, stawałem nagi przed lustrem i mówiłem do siebie: „Jestem brzydki. Jestem gruby. Jestem obrzydliwy. Nikt nigdy tego nie pokocha ”. Ból, który czułem w tamtych chwilach, był naprawdę nie do zniesienia. Nie byłem po prostu zły na moje fizyczne ciało, byłem zły na fakt, że żyję i mam to ciało. Emocje dotyczyły samego mojego istnienia. Dlaczego nie byłem „ładnym chłopcem” lub „sportowcem o wspaniałym ciele”? Wpatrywałam się w swoje ciało, płakałam i biłam się - to prawda. Dosłownie uderzałem się w kółko, w kółko, aż ból, który czułem w moim ciele, był wystarczający, aby odwrócić moją uwagę od emocjonalnego bólu mojej egzystencji. Uczyniłem ze swojego ciała kozła ofiarnego za moje okropne szczęście z dziewczynami w szkole, poczucie głębokiej samotności i kompleks niższości.
Wtedy tego nie wiedziałem, ale generowałem głęboką traumę przywiązania i formowałem bardzo paskudne, negatywne przekonania o sobie i świecie. Te negatywne przekonania wpłynęły na to, jak postrzegałem świat i mój stosunek do niego - lub do innych ludzi.
Wierzyłem, że: „Byłem brzydki, gruby, obrzydliwy i nikt nigdy nie mógł mnie pokochać”.
W gruncie rzeczy powiedziałem sobie, że jestem bezwartościowy. Z tego powodu zacząłem próbować przezwyciężyć to przekonanie, nadmiernie kompensując i szukając niewłaściwych rzeczy. Ćwiczyłem naprawdę ciężko i doszedłem do świetnej formy, spotykałem się z wieloma kobietami przez całe studia i miałem przekonanie, że: „Jeśli uda mi się przekonać mojego partnera, aby mnie zaakceptował, to musi oznaczać, że jestem do przyjęcia”. Wystąpił problem z tym przekonaniem, ponieważ przechodziłem od partnera do partnera, aby spróbować uzyskać akceptację, której pragnąłem. Nigdy tak naprawdę go nie znalazłem. Dopiero zacząłem poważnie odpowiadać za moje życie na tym świecie - za to, jak siebie postrzegałem.
Cóż, powiem ci. Nie spotkałem jeszcze klienta (ani nikogo innego), który miałby „doskonałe dzieciństwo”. Jasne, nie każdy był wychowywany w sposób oczywisty „obelżywy”. Ale każdy doświadczył jakiejś formy traumy (dużej lub małej), która pozostawia trwałe wrażenie na jego psychice. Kiedy spotykasz dwóch (lub więcej) partnerów, którzy mają własne doświadczenia z traumą, pojawia się delikatna sytuacja - taka, która może (i często się zdarza) generować błędne koło zawirowań w związku. Jeden partner jest wyzwalany przez drugiego, dostrzegając sygnał, że ich bezpieczeństwo na świecie (ale tak naprawdę związek) jest zagrożone. Sposób, w jaki jest to przekazywane drugiemu partnerowi, na ogół nie jest najlepszy (chyba że para miała dużo praktyki poprzez doradztwo i rozwój osobisty) i kończy się wyzwalaniem drugiego partnera. Rezultatem jest cykl wzajemnego wywoływania ran przywiązania i „bagażu wewnętrznego”. Jak często się to zdarza? CAŁY CZAS.
Koszt nieznajomości cyklu, w który ty i twój partner się angażujecie, i jak go uniknąć, jest ogromny: zmniejszona intymność, utrudniony rozwój osobisty i głęboka samotność (rodzaj, w którym czujecie, że partner jest daleko od ciebie , nawet gdy całujesz je na dobranoc przed zaśnięciem).
Problem polega na tym, że większość z nas zbyt boi się wejść do środka, w stronę naprawdę przerażających rzeczy, które sprawiają, że czujemy się niekomfortowo, a następnie podzielić się tym z kimś innym (nie mówiąc już o osobie, która jest nam najbliższa). Większość z nas zmaga się z zaufaniem, że nasz partner jest „wystarczająco bezpieczny”, aby być narażonym - walka, która jest wzmocniona z powodu słabego tłumaczenia naszych indywidualnych potrzeb. Większość ludzi intuicyjnie wie, jakie są ich potrzeby w związku (przywiązaniu), ale nie opracowała narzędzi komunikacyjnych, aby jasno wyrazić je ze swoim partnerem, a ponadto ma trudności z zapytaniem partnera o to, czego potrzebują. Wszystko to wymaga stworzenia „świętej przestrzeni” w ramach relacji w celu wspierania bezpieczeństwa z wrażliwością.
Niestety, w przypadku wielu par zwykle zdarza się, że bezpieczeństwo jest tworzone bez wrażliwości - jest to Twój „komfort różnorodności ogrodu”, który istnieje w większości związków - przestrzeń, w której jest po prostu wystarczająco wygodna, aby nie wychodzić, ale nie wystarczająco bezpieczna, aby prawdziwa intymność jest kiedykolwiek osiągnięty. Rezultatem jest więc poczucie „bycia samemu”, nawet jeśli jesteście „razem”.
Aby dokładniej wyjaśnić, muszę przedstawić krótkie streszczenie teorii terapii zorientowanej na emocje lub EFTCT (opartej na teorii przywiązania Johna Bowlby'ego). EFTCT został stworzony przez dr Sue Johnson i jest teorią, która jest przydatna w wyjaśnianiu, dlaczego reagujesz tak silnie, gdy czujesz, że twoja więź z partnerem jest „zagrożona”.
Jako istoty ludzkie przetrwaliśmy i ewoluowaliśmy dzięki naszym mózgom. Najwyraźniej nigdy nie mieliśmy ostrych zębów ani pazurów. Nie mogliśmy biec tak szybko, nigdy nie mieliśmy zakamuflowanej skóry ani futra i nie mogliśmy tak naprawdę chronić się przed drapieżnikami - chyba że utworzyliśmy plemiona i nie użyliśmy naszych mózgów, aby przetrwać. Jesteśmy tutaj, więc wyraźnie strategia naszych przodków zadziałała. Nasza ewolucja zależała od więzi przywiązania stworzonej między dzieckiem a matką (i innymi opiekunami). Gdyby ta więź nie istniała, nie byłoby nas. Co więcej, nasza zdolność do przetrwania zależała nie tylko od początkowej więzi z opiekunami, ale od trwałej więzi z naszym plemieniem - wygnanie lub samotność na świecie oznaczałoby prawie pewną śmierć.
Przejdźmy do dzisiaj. Więc co to wszystko oznacza? Oznacza to, że jako ludzie jesteśmy zaprogramowani, aby pragnąć bezpieczeństwa związanego z więziami z naszymi bliskimi osobami (rodzicami, małżonkiem, rodzeństwem, przyjaciółmi itp.). A ponieważ więź z partnerem lub współmałżonkiem jest tak ważna, każde postrzegane zagrożenie tej więzi jest zwykle interpretowane przez osobę jako niesamowicie bolesne (a nawet traumatyczne). Innymi słowy: kiedy jeden z partnerów doświadcza więzi jako zagrożonej, reaguje w sposób podobny do przetrwania, stosując metody radzenia sobie, które nabył do tej pory - w interesie ochrony siebie (i więzi).
Spotykać się : John i Brenda (postacie fikcyjne).
John ma tendencję do wycofywania się i milczenia, gdy Brenda staje się głośniejsza i bardziej szalona. Ze względu na wychowanie Brendy i wcześniejsze doświadczenia życiowe ceni poczucie bliskości ze swoim partnerem (tak naprawdę większość kobiecych osobowości). Aby Brenda czuła się „bezpieczna na świecie”, musi wiedzieć, że John jest z nią zaangażowany i jest całkowicie obecny. Kiedy jest zdenerwowana, potrzebuje, aby John podszedł bliżej i ją przytulił. Kiedy Brenda widzi, jak John odsuwa się i wycofuje, staje się szalona, przestraszona i czuje się samotna (Brenda postrzega bezpieczeństwo w swojej więzi z Johnem jako „zagrożone”).
Jednak kiedy Brenda staje się szalona i przestraszona, ona również staje się głośniejsza i ma tendencję do odpowiadania na milczenie Johna kilkoma bardzo dobranymi słowami (np. „Kim jesteś? Głupi? Nie możesz zrobić nic dobrze?”). Dla Brendy każda odpowiedź Johna jest lepsza niż brak odpowiedzi! Ale dla Johna (i ze względu na różne doświadczenia życiowe, które miał), głośne i uderzające komentarze Brendy wzbudzają głęboką niepewność. Za bardzo boi się być wrażliwym wobec Brendy, ponieważ interpretuje jej uderzające komentarze i głośną głośność jako niebezpieczne - wyraźny dowód (dla niego), że nie jest „wystarczająco dobry”. Co więcej, sam fakt, że czuje się „niebezpieczny” i „głupi”, sprawia, że John kwestionuje jego „męskość”. Niestety, podczas gdy to, czego potrzebuje od swojej żony, to czuć się wychowanym i wzmocnionym, nauczył się chronić swoje poczucie niepewności poprzez samodzielne wycofywanie i kontrolowanie swoich emocji.
Para nie rozumiała, że niepewność Brendy związana z więzią ich związku wywołała niepewność Johna wobec siebie. Jego oderwanie się sprawiło, że Brenda naciskała jeszcze mocniej, aby uzyskać od niego odpowiedź. I zgadliście: im bardziej pchała się i goniła, tym milczał on i im bardziej się odsuwał, tym mocniej pchała i ścigała się, a cykl toczy się dalej i dalej i dalej i dalej i dalej i dalej.
Ta para jest rzeczywiście fikcyjną parą, ale „cykl push-pull” jest prawdopodobnie najczęstszym cyklem, jaki widziałem. Istnieją inne cykle relacji, takie jak „wycofanie-wycofanie się”, „pogoń za pościgiem” i zawsze skomplikowany „flip-flop” (termin, który czule ukułem dla cykli, w których pozornie znikąd, partnerzy „przerzucają się” do przeciwnego stylu konfrontacji).
Możesz zadać ważne pytanie: dlaczego para pozostaje razem, skoro tak się nawzajem wyzwalają?
Z pewnością jest to ważne pytanie, na które można odpowiedzieć, odnosząc się do tego całego „instynktu przetrwania”, o którym wspomniałem wcześniej. Więź do siebie nawzajem jest tak ważna, że każdy z partnerów będzie znosił sporadyczny (a czasem bardzo częsty) cykl konfliktu w zamian za bezpieczeństwo bycia w związku z innymi i nie czucia się całkowicie samotnym na świecie.
Większość konfrontacji w związkach wynika z tego, że jeden partner (Partner A) wyzwala reakcję drugiego partnera (Partner B) na strategię radzenia sobie (przetrwanie). Z kolei to działanie skutkuje odpowiedzią ze strony drugiego (Partnera B), która wyzwala dalszą reakcję na przetrwanie ze strony drugiego partnera (Partnera A). Tak właśnie działa „cykl”.
Zawsze mówię swoim klientom, że w 99% przypadków nie ma „złego faceta”, winowajcą konfliktu w związku jest „cykl”. Znajdź „cykl”, a dowiesz się, jak komunikować się ze swoim partnerem i poruszać się po tych zdradliwych wodach. Stwórz „świętą przestrzeń”, a zaczniesz rozwijać miejsca lęgowe dla bezpieczeństwa i wrażliwości - warunków wstępnych prawdziwej intymności.
Samotność jest do niczego. Ale bycie samemu w twoim związku jest jeszcze gorsze. Dziękuję za udostępnienie mi miejsca. Życzę większej świadomości, intymności i miłości w związku z samym sobą i partnerem.
Udostępnij ten artykuł, jeśli przemówi do Ciebie, i nie krępuj się zostawić mi komentarza i opowiedzieć o swoich przemyśleniach! Z chęcią się połączę, jeśli potrzebujesz dodatkowej pomocy w określeniu własnego „cyklu relacji” lub w celu uzyskania informacji o tym, jak moje produkty i usługi mogą Ci pomóc, skontaktuj się ze mną za pośrednictwem poczty e-mail.
Udział: